Wraz z wejściem w XXI wiek dostaliśmy do naszego codziennego życia bonus w postaci rozpędzającego się z prędkością światła rozwoju wszystkich rzeczy związanych z technologią. Z uśmiechem na twarzy pożegnaliśmy najpierw walkmany, potem discmany, później odtwarzacze mp3, aby ostatecznie wszystko skończyło na naszym telefonie, bądź w okolicach niego, jednakże ściśle z nim zintegrowane. 

Dokładnie to samo zjawisko możemy od lat obserwować w branży fitness, w której producenci różnego rodzaju gadżetów prześcigają się w coraz to bardziej innowacyjnych sprzętach. Często za pośrednictwem tych treningowych unikatów nasz trening jest zupełnie inny, niż przeprowadzilibyśmy go jeszcze 20-30 lat temu, ale nie znaczy to, że gorszy. Powiedziałbym, co innego, w rękach odpowiednich trenerów lub sportowców wiele z tych sprzętów zyskuje potężną wartość dodatnią, dzięki której znacznie szybciej możemy osiągać zamierzony cel, pobić własny rekord, szybciej wejść na szczyt lub dłużej na nim pozostać. 

MyZone, bo o nim chcę powiedzieć jest monitorem pracy naszego serca, który po jednorazowym ładowaniu działa do 300h. W Przeciwieństwie do nadgarstkowych monitorów, montujemy go do rozciągliwej materiałowej opaski, która finalnie ląduje na wysokości naszego mostka, a stamtąd bezpośrednio pobiera interesujące nas dane. Dzięki podłączeniu MyZone znamy nasze bieżące tętno, nasze tętno procentowe w odniesieniu do maksymalnego (obliczanego na podstawie wzoru 211-0,64*wiek) oraz ilość spalonych kalorii. Dodatkowo producent wprowadził jeszcze jedną metrykę, która zadowoli fanów wszelkiego rodzaju rywalizacji, są to zdobywane podczas treningu punkty MEPs, a zdobywamy je za przebywanie przez minutę w różnych strefach naszego tętna oraz za każde 50 spalonych kalorii. 

Wielką przewagę nad monitorami w postaci zegarków daje MyZone’owi umiejscowienie, gdyż nie dyskwalifikuje to nas z treningu z odważnikami kulowymi kettlebell, pracy w skórkach gimnastycznych bądź w paskach na nadgarstki do martwych ciągów lub innych ciężkich ćwiczeń, co jest nierealne w przypadku zegarka, nawet, gdy jest wstrząsoodporny. 

Kolejnym atutem jest niespotykana dokładność monitora, gdyż margines błędu wynosi zaledwie 6%, gdzie w innych komputerach dochodzi nawet do 30%. Niby nic, ale te 30% przy tysiącu spalonych kalorii (30% x 1000=300kcal) podczas treningu może być równoznaczne ze źle oszacowaną nadwyżką lub deficytem kalorycznym, a więc cały nasz plan dietetyczny może okazać się nieważny.

Dla fanów sportów wodnych warto podkreślić, że opisywany monitor pracy serca jest WODOODPORNY. Toteż niezależnie od tego, czy uprawiamy kitesurfing, pływanie, czy też kajakarstwo, możemy utrwalić nasze wyniki i znać nasz postęp. Monitor robi to nawet, jeśli nie mamy pod ręką komputera, który fizycznie pokaże nam na monitorze dane cyfry, gdyż MyZone przetrzymuje nasze dane przez kolejne 16 godzin  chyba, że wcześniej pojawi się w zasięgu podpiętego urządzenia. 

W Harder MyZone jest używany w celu analizowania jakości naszego treningu oraz dbałości o bezpieczeństwo uczestników ćwiczeń. Nie znaczy to oczywiście, że trener wiecznie będzie pospieszał trenującego. Może się raczej zdarzyć, że monitor już na starcie da nam sygnał, iż coś może być nie tak pracą serca naszego podopiecznego lub nakaże odrobinę zwolnić. W każdym z butikowych klubów Harder widzimy bieżący postęp naszej jednostki treningowej na dużym monitorze bądź rzutniku, co dodatkowo daje nam dodatkową motywację to dania z siebie wszystkiego. Świetnym dodatkiem do tego są zbierane punkty MEPs przez trenujących z własnym monitorem, ponieważ mogą oni za pomocą aplikacji tworzyć listy znajomych, porównywać i analizować treningi nawet sprzed kilku miesięcy w oraz MEPsy zdobyte na tle innych użytkowników MyZone w danym klubie Harder. Wprowadza to element dodatkowej rywalizacji z innymi klubowiczami, a przez to zwiększa daje nam kolejny bodziec do pracy nad sobą i większej wydajności.

Z pewnością jest to sprzęt, który użyty w odpowiedni sposób jest wyśmienitym narzędziem do pracy w każdym sporcie. Dodatkowo warto finalnie wspomnieć, że stosunek jakości do ceny komputera MyZone jest fenomenalny, biorąc pod uwagę, że poza monitorem otrzymujemy dostęp do wszystkich obszarów i systemu na stronie www.myzonemoves.com. Czy warto? Tak, warto.